O psach w moim życiu

Jako dziecko zawsze marzyłam o psie, niestety rodzice byli temu przeciwni, więc pierwszy pies pojawił się dopiero w moim dorosłym życiu.

Był to jamnik szorstkowłosy – wabił się Eter, pochodził z hodowli “Z Milatyna”, wtedy jeszcze nie myślałam o wystawach i hodowli więc był naszym kanapowcem, wielkim przyjacielem dzieci. Przeżył z nami 14 lat. Chociaż był małym pieskiem miał naturę prawdziwego zabijaki przy tym był bardzo uparty. Jego zawadiacki charakter był powodem kilku starć jakie miał z naszym następnym psem hovawartem – Exitem. Pomimo, że Exit był od niego dużo większy, Eter nigdy nie odpuszczał, nieraz stawał z nim do walki o kość albo zabawkę.

Exit był spełnieniem mojego marzenia o dużym psie, był piękny, wszyscy bardzo go kochaliśmy, chociaż nie zawsze było łatwo, był psem o nierównej psychice, często wykazywał nieuzasadnione reakcje lękowe. To właśnie z Exitem wybrałam się na pierwsze wystawy psów, ale niestety, pomimo tego że był pięknym przedstawicielem swojej rasy, na wystawach nie czuł się dobrze, bał się. Dla jego spokoju zrezygnowałam z wystawiania go. Gdyby nawet został reproduktorem, nie kryłabym nim z obawy, że przenosiłby swój niestabilny charakter.
Exit odszedł od nas w tym roku (02.2012) na raka żołądka, choroba zabrała go w 2 miesiące, ciężko było patrzeć jak niknie w oczach. Był wielką miłością moich dzieci.

Gdy Exit miał ponad rok bardzo chciałam mieć jeszcze jednego psa, ale musiał to być pies z rasy, która nie sprawia problemów wychowawczych.
Jeżdząc z Exitem na agillity pod Warszawę poznałam dziewczynę, która miała hovawartkę i goldenki, niby podobne z wyglądu, ale o całkiem różnych charakterach i to ona, wiedząc jak bardzo podobają mi się hovawarty, ale jak wiele miałam problemów z Exitem, zwróciła moją uwagę na flat coated retrievery, które zauroczyły mnie totalnie.

Na pierwszą moją flatkę Arubę z hodowli Compendio musiałam czekać prawie rok. Ale warto było, Aruba jest wspaniałym psem, wniosła w nasze życie dużo radości, zaczęły sie wyjazdy na wystawy, poznałam nowych ludzi, tak jak ja zakręconych na punkcie flatów. W tym czasie też podjęłam decyzję o hodowli. Po 2 latach do Aruby dołączyła Vega z duńskiej hodowli Starworkers.
Vega to flat o cudownym charakterze, bardzo przytulaśna, trochę leniwa o słodkim spojrzeniu marzycielki.

W tym czasie zamieszkała z nami przygarnięta przez moją córkę Zuzię kundelka, której dałyśmy na imię Karmelka. Mała, kremowa iskierka, którą jakiś drań bez serca wyrzucił z samochodu niedaleko naszego domu. Długo wychodziła z tej traumy, ale udało się, aż za bardzo – czasem przypomina naszego jamnika i chce rządzić całym stadem – widać te małe pieski tak mają.

A potem przyszedł czas na trzecią flatkę, to Kawa – córka Aruby z jej pierwszego miotu. Istny wulkan energii, ma już 2 lata a ciągle zachowuje się jak dzieciak.

Zresztą chyba za to kocham flaty, że one na całe życie zostają radosnymi, beztroskimi dzieciakami, zawsze skorymi do zabawy i do bólu zakochanymi w swoim właścicielu.

I na koniec jeszcze słówko o naszych kotach. Teraz mamy dwa – kotkę main coon i jej synka z nielegalnego związku. Uwielbiam ich obecność, patrzeć jak wylegują się na belkach, jak łaszą do psów.

Ciesze się, że udało mi się stworzyć dla moich dzieci dom pełen zwierząt i dać im to, za czym tak bardzo tęskniłam będąc dzieckiem.

Jedna odpowiedz2 Odpowiedzi do “O psach w moim życiu”

  1. Przeczytałam i stwierdziłam, ze miałyśmy podobnie ciężkie początki w domach rodzinnych :P
    Zgadzam się ze wszystkim, co piszesz o flatach !!!
    Powodzenia w dalszej hodowli i coodzienności ze zwierzętami !

  2. Ula, świetnie napisane! :-)